Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po pożarze fabryki butów w Izdebniku: co najmniej 1,5 mln zł strat. Podpalenie? Sprawę bada Prokuratura Rejonowa z Wadowic

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Zgliszcza  spalonego zakładu w Izdebniku
Zgliszcza spalonego zakładu w Izdebniku Bogumił Storch
Co najmniej 1,5 mln zł strat - to wstępny bilans pożaru w Izdebniku, do którego doszło w sobotę (26.09.2020). Jeden z budynków dużego zakładu, produkującego buty zamienił się w zgliszcza, dwa kolejne nadają się do wyburzenia. Tylko dzięki ogromnemu poświęceniu strażaków udało się ocalić dom opieki, w którym przebywali niepełnosprawni. Wszystkie budynki znajdują się na terenie XIX - wiecznego dworku i folwarku. Śledztwo w sprawie pożaru prowadzi Prokuratura Rejonowa w Wadowicach.

Do wielkiego pożaru doszło w sobotę wieczorem przy ul. Dworskiej w Izdebniku (pow. wadowicki).

W ogniu stanęły aż trzy budynki, znajdującego się w tym miejscu zabytkowego folwarku z dworem, w jednym z nich była lakiernia fabryki butów. Na jednym ze zdjęć, zrobionym podczas akcji gaszenia przez strażaków - ochotników z Wysokiej, widać, jak słupy czerwonego ognia pochłaniają budynek na którego drzwiach widniał napis informujący, że wybudowano go w 1900 roku.

Poruszyło to wielu ludzi.

Ogromna strata. Taki dworek ma sporą wartość historyczną

ubolewali.

Tak naprawdę jednak dwór w Izdebniku został wybudowany wcześniej, bo w XIX wieku przez potomka Sasów. Dopiero potem dobudowywano jego kolejne elementy. Przed II wojną światową w części folwarku przy dworku mieściła się wytwórnia jarzębiaku i mleczarnia a w mieszkalnej części budynków po wojnie założono dom dla sierot.
Dziś jest tu ośrodek im. Brata Alberta, przeznaczony, dla osób niepełnosprawnych intelektualnie.

Strażakom, którzy w nocy z soboty na niedzielę walczyli przez kilka godzin z ogniem udało się ocalić właśnie tę drugą część zabudowań. Personel i pensjonariusze mogą z powrotem bezpiecznie korzystać z obiektu. W porę udało się ich ewakuować z budynku podczas pożaru, a strażacy uniemożliwili by ogień dotarł i tutaj.

Więcej o akcji strażaków i ewakuacji z Domu Pomocy:

Tutaj nie ma już żadnego zagrożenia

Decyzje, co do pozostałych budynków podjąć ma Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Wadowic. To on zdecyduje, czy trzeba będzie je wyburzyć, lub czy też możliwa jest ich odbudowa.

Trwa ustalanie przyczyny pożaru i szacowanie strat zakładu produkującego podeszwy do butów, który mieścił się w folwarcznej części dworku. Już w niedzielę było wiadomo, że ten, duży zakład, spłonął niemal doszczętnie.

Ogień pochłonął w sumie dwa budynki produkcyjne wraz z całym ich wyposażeniem, wszystkimi materiałami wraz z produktami przygotowanymi do sprzedaży.

Nie udało się nam porozmawiać z właścicielem firmy, ale nieoficjalnie udało się nam ustalić, że wartość budynku, który spłonął szacowana jest na ok. 500 tysięcy złotych, natomiast zniszczony sprzęt i materiały mogły być warte, co najmniej, kolejny milion złotych.

Gdyby nie skuteczne działania strażaków, te straty byłyby jeszcze wyższe

ocenia mł. bryg. Krzysztof Cieciak, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej z Wadowic.

W Izdebniku dziś nie mówi się o niczym innym.

Nie wiadomo czy ta firma się podniesie. Pracują tu miejscowi. Jak zakład padnie to oni trafią na bezrobocie

wzdychał pan Adam, mieszkaniec Izdebnika, gdy w poniedziałek, przed południem, przyglądał się pogorzelisku.

Na razie nie wiadomo, czy był to wypadek, przypadkowe zaprószenie ognia, czy też może celowe podpalenie. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Wadowicach.

Policjanci oraz biegły z zakresu prowadzili swoje działania na miejscu zdarzenia

poinformowała Agnieszka Petek, rzecznik prasowy wadowickiej policji.

Dokumentacja została w poniedziałek (28.09.2020) przekazana do prokuratury, która przeanalizuje ustalenia śledczych oraz zapozna się z opinią biegłego. Na tę drugą trzeba jednak będzie poczekać co najmniej kilka dni, bo próbki pobrane na miejscu pożaru muszą jeszcze zostać zbadane.

Mieszkańcy wsi nie ukrywają, że są w ogromnym szoku a noc z soboty na niedzielę na długo zostanie im w pamięci.
- To był horror - opowiada opowiada pani Justyna z Izdebnika. - Strażacy z OSP prosili nas o zamknięcie okien w domach. Tłumaczyli, że z miejsca pogorzeliska wydzielają się substancje toksyczne z lakierów, które zagrażają zdrowiu. Byliśmy przerażeni. Ja nie mogłam spać całą noc. Byliśmy gotowi na to, że i nas w każdej chwili mogą ewakuować - dodaje.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

FLESZ - ZUS weryfikuje wypłacane świadczenia antykryzysowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Po pożarze fabryki butów w Izdebniku: co najmniej 1,5 mln zł strat. Podpalenie? Sprawę bada Prokuratura Rejonowa z Wadowic - Wadowice Nasze Miasto

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto