Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siatkówka. MKS Andrychów skomplikował sobie sytuację w walce o prawo gry w barażach o zaplecze ekstraklasy

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Siatkarze MKS Andrychów (ciemne stroje)  od lat należą do czołówki rozgrywek w drugiej lidze męskiej.
Siatkarze MKS Andrychów (ciemne stroje) od lat należą do czołówki rozgrywek w drugiej lidze męskiej. Jerzy Zaborski
MKS Andrychów, po porażce we własnej hali z Volley Rybnik (1:3), nieco skomplikował sobie walkę o utrzymanie pozycji wicelidera II ligi męskiej (grupa IV), gwarantującej prawo walki w barażach o miejsce na zapleczu ekstraklasy.

Na dwie kolejki przed końcem niezagrożony jest lider, MCKiS Jaworzno, którego zawodnicy mogą już myśleć o kolejnej części sezonu. Tymczasem andrychowianie będą toczyć korespondencyjne pojedynki z Kęczaninem, mając nad nim trzy punkty przewagi.

Andrychowianie mają z kęczanami lepszy bilans bezpośrednich potyczek, lecz w siatkówce nie ma tak, jak w innych dyscyplinach, że właśnie ten element jest brany pod uwagę przy równej liczbie punktów. Tutaj decyduje liczba zwycięstw, nieistotne, czy odniesionych za pełną pulę, czy po dogrywce. Na dzisiaj oba zespoły mają identyczną liczbę zwycięstw, więc – żeby uniknąć dalszych zawiłości regulaminowych – trzeba utrzymać przewagę nad konkurencją.

- Gdyby ktoś na początku sezonu powiedział mi, że po letniej rewolucji kadrowej, na finiszu rozgrywek będziemy bić się o miejsca barażowe o prawo gry na zapleczu ekstraklasy, pewnie wziąłbym to jako science fiction – zwraca uwagę Tomasz Rupik, trener MKS, który opiekę nad zespołem podjął się po nieoczekiwanej rezygnacji Dariusza Syguły.

Jednak andrychowianie udowodnili, że MKS to solidna marka na drugoligowym rynku siatkarskim. Od kilku lat niezmiennie „pukają” do zaplecza ekstraklasy. Do tej pory brakowało jednak przysłowiowej kropki nad „i”.

- Przegraliśmy w tym sezonie tylko dwa mecze we własnej hali. Na początku sezonu z liderem z Jaworzna. To można było poniekąd wkalkulować. Jednak porażka z przedostatnim zespołem chwały nam nie przynosi – podkreśla trener Rupik. - Osobiście nie lubię potyczek z ekipami teoretycznie skazanymi na porażkę. To potrafi uśpić czujność zawodników. Zagraliśmy przeciwko rybniczanom słabo. Gdybyśmy nie zgubili punktów z Rybnikiem, po najbliższej serii, czy na kolejkę przed końcem sezonu, moglibyśmy myśleć o barażach.

Tymczasem andrychowianie będą musieli toczyć korespondencyjne potyczki z kęczanami. Muszą wygrać swój mecz w Jastrzębiu, będą nasłuchiwać wieści z Kęt. Właśnie kęczanie we własnej hali zmierzą się z Rybnikiem.

- Jesteśmy świadomi tego, że po tej nieplanowanej porażce z Rybnikiem, teraz wszystko może się rozstrzygnąć w ostatniej kolejce sezonu – uważa Tomasz Rupik.

Po części zasadniczej dwa najlepsze zespoły kwalifikują się do barażu o zaplecze ekstraklasy natomiast reszta stawki kończy zmagania. Ze względu na rozbudowaną ligę, w tym sezonie nie ma play-off, jak to było w poprzednich latach, przy mniejszej liczebności drużyn w grupach.

- Przyznaję, że ten sezon daje nam się już mocno we znaki, bo grania jest sporo. Faza zasadnicza w ostatnich latach nie była tak intensywna. W zespole mam sporo doświadczonych zawodników. Na tym szczeblu zawodnicy nie żyją z uprawiania sportu. To jest amatorstwo na nieco wyższym poziomie – tłumaczy Tomasz Rupik.

Dwa najlepsze zespoły zagrają w barażach o zaplecze ekstraklasy dopiero po Wielkanocy.

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto