Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przemysław Knapik nie tylko strzela gole dla Beskidu, walecznością musi ciągnąć kolegów do walki

Jerzy Zaborski
Przemysław Knapik (z lewej) na boisku nie odpuści przeciwnikowi, choćby miał się uciec do faulu, czy zedrzeć z niego koszulkę. Musi dać młodszym kolegom przykład walki do upadłego. W III lidze nie ma innej drogi do zdobyczy punktowych.
Przemysław Knapik (z lewej) na boisku nie odpuści przeciwnikowi, choćby miał się uciec do faulu, czy zedrzeć z niego koszulkę. Musi dać młodszym kolegom przykład walki do upadłego. W III lidze nie ma innej drogi do zdobyczy punktowych. FOT. Jerzy Zaborski
Przemysław Knapik, napastnik Beskidu Andrychów, ale rodem z Chrzanowa, zakończył rundę jesienną w trzeciej lidze z 7 bramkami i jest aktualnie trzecim strzelcem rozgrywek.

Teraz prowadzący duet Jarosław Pacholarz z Wisły Sandomierz i Sławomir Zubel z Bochni mają po 10 goli. W przypadku Knapika jesień należy podzielić na dwie fazy, podobnie jak Beskidu.

– Na początku rundy, kiedy rywale skupiali uwagę głównie na Tomku Moskale, miałem więcej miejsca przed bramką na oddanie strzału – uważa napastnik Beskidu. – Potem to się zmieniło. Z jednej strony nieco się zaciąłem, co trafia się chyba każdemu napastnikowi, ale też zmieniła się moja rola w zespole. Pod nieobecność Tomka Moskały, którego trapiły kontuzje, musiałem starać się brać na swoje barki ciężar gry. Tak, to już szósty rok jestem w Beskidzie, więc jestem jednym z nielicznych weteranów zespołu, choć mam dopiero 25 lat. Starsi ode mnie są tylko Darek Chowaniec z bramkarzem Markiem Kudłacikiem. Nie jestem już młokosem, na którego nikt nie zwraca uwagi na boisku i mogę sobie postrzelać. Po dobrym początku rundy jesiennej rywale także mnie dokładnie pilnowali, nie tylko Tomka Moskałę.

Biorąc pod uwagę, że w poprzednim sezonie zdobył cztery bramki, i wszystkie wiosną, obecny dorobek bramkowy nie jest zły. Zawodnik przyznaje, że poprzedni sezon był chyba dla niego najtrudniejszym w przygodzie z futbolem. Czuł, że oczekiwania wobec niego są większe, ale jakoś nic nie chciało wpaść do bramki. Nie każdy kibic potrafił dostrzec, że już wtedy wykonywał na boisku taką pracę, jak w drugiej połowie zakończonej rundy. Wtedy nie było w Beskidzie Moskały i od popularnego „Knapola” oczekiwano przede wszystkim bramek.

– Pewnie, że drzemią we mnie jeszcze rezerwy, bo zdobywając z Beskidem mistrzostwo IV ligi, strzeliłem 16 goli w sezonie – wspomina napastnik Beskidu. – Jednak nie chciałbym robić planów na przyszłość. Ważne, żeby dopisywało mi zdrowie. Nie przypominam sobie, żebym wygrał w seniorach ligową klasyfikację strzelców. Trzy gole do prowadzącego duetu to z jednej strony niewiele, ale przecież konkurencja nie będzie próżnować.

Jako lider zespołu dał się poznać w meczu przeciwko Łysicy Bodzentyn, zremisowanym 1:1. – Zdobyłem wtedy gola, ale rywale wyrównali w doliczonym czasie – żałuje Przemysław Knapik. – Jednak najwięcej satysfakcji sprawiło mi trafienie w zwycięskim meczu z Bochnią 3:0, na własnym boisku. Na pełnej szybkości minąłem jednego obrońcę, potem, balansem ciała, zwiodłem innego i wtedy Tomek Moskała był na pozycji spalonej, więc nie mogłem mu zagrać piłki. Pobiegłem więc dalej, położyłem bramkarza, by spokojnie „wjechać” z piłką do siatki.

Ten rok będzie dla Knapika szczególny. – Mam nadzieję, że w tym roku skończę studia, a potem pomyślę nad zmianami w swoim życiu – mówi z uśmiechem zawodnik, który nie zdradził, czy chodzi mu tylko o stan cywilny.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto