Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kalwaria: żyje dzięki Matce Boskiej

Ewelina Żebrak
Pani Irena mieszka w domu sąsiadującym z klasztorem w Kalwarii. Wierzy w magię tego miejsca
Pani Irena mieszka w domu sąsiadującym z klasztorem w Kalwarii. Wierzy w magię tego miejsca fot. Ewelina Żebrak
Klasztor oo. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej co roku przyciąga tysiące wiernych szukających duchowego wsparcia w walce z chorobą. Pielgrzymi proszą o łaski uzdrowienia, dobrobyt, dziekują za odebrane łaski. Irena Gielas, która przez całe życie mieszka kilka kroków od klasztoru, daje świadectwo, że Matka Boska troszczy się o nią w wyjątkowy sposób. Kobieta już czterokrotnie otarła się o śmierć.

Mama pani Ireny, pani Hanna, pracowała niegdyś w klasztorze. Pomagała przy żniwach. Pierwszy raz specjalną opiekę Matki Boskiej Kalwaryjskiej rodzina pani Ireny odczuła w 1951 roku. Wtedy jako pięcioletnia dziewczynka pierwszy raz cudem przeżyła dramatyczny wypadek. - Spałam na łące - opowiada pani Irena. - Wóz zwoził zboże z pól. Nagle konie wpadły w popłoch i zaczęły z całym taborem gnać prosto na mnie. Koła wozu przejechały po moim ciele - wspomina.

Pani Hanna z nieprzytomnym dzieckiem pobiegła prosto do kaplicy Matki Boskiej Cudownej. Tam błagała o ratunek dla córki. - Krzyczała wtedy "Jak mi ją dałaś, to mi jej nie odbieraj" i położyła mnie na posadzce - opowiada pani Irena. - Kiedy przyjechał lekarz, okazało się, że nie miałam nawet złamanego żebra. Podobno byłam jedynie bardzo głodna.

Pani Irena twierdzi, że Matka Boska od tego czasu opiekuje się nią nieustannie. Zaraz po tym, kiedy urodziła pierwsze dziecko, dostała udaru mózgu. Jej stan był tak ciężki, że lekarze nawet nie walczyli o jej życie. Wtedy także pomogła Boska Opatrzność kalwaryjskich świętych.

Zobacz także: W Oświęcimiu i Kalwarii aktorzy amatorzy wiernie odegrali sceny Męki Pańskiej [VIDEO]

- Obudziłam się sparaliżowana. Jak tylko otworzyłam oczy, wiedziałam, że znowu zdarzył się cud - mówi mieszkanka Kalwarii. - Nikt nie wierzył, jak po kilku dniach wróciłam do zdrowia. Dziś tylko sparaliżowana ręka jest świadectwem tego wydarzenia.

Kilka lat później, żyjąc w bezustannej modlitwie, pani Irena kolejny raz doznała łask uzdrawiających Matki Boskiej. - Przy kamieniach nerkowych dostałam zakażenia krwi. Lekarze nie mogli mi jej przetoczyć. Wiedziałam, że teraz nadszedł już ten czas. Modliłam się, dziękując za opiekę przez tyle lat. Po kilku dniach przy wypisie ze szpitala miałam ciśnienie 120 na 80. Jak nastolatka. Choroba zniknęła - wspomina.

W 2007 roku pani Irena przeszła operację serca. Jej stan po zawale był krytyczny. Przez 48 godzin była w stanie śmierci klinicznej. - Siostra pozbierała ze szpitala moje rzeczy. Ksiądz przyjechał z olejami. Dostałam ostatnie namaszczenie - mówi pani Irena. Cała rodzina modliła się nad jej łóżkiem. - Wtedy otworzyłam oczy. Wiem, że Matka Boska przywraca mnie do życia, aby dać świadectwo potęgi modlitwy. Trzeba się do niej modlić. Ona słucha - zapewnia pani Irena.

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł benzynę na angielskich numerach
Sportowetempo.pl. Najlepszy serwis sportowy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto