18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wilki atakują stada owiec. Hodowcy chcą kontrolowanego odstrzału

Alicja Fałek
Alicja Fałek
Wojciech Długosz jednej nocy stracił 70 jagniąt, Piotr Maślanka siedem. Dla obu to dotkliwe straty, których sprawcą są wilki. Hodowcy, choć otrzymają odszkodowanie, będą wnioskować o odstrzał drapieżnika.

Szacuje się, że na terenie Nadleśnictwa Piwniczna żyje około 30 wilków. Latem i jesienią wilczyce uczą młode polować. Efekt - zagryzione, uduszone albo częściowo zjedzone owce, krowy a nawet psy.

- Problem z roku na rok się nasila. W tym roku mamy bardzo dużo zgłoszeń od hodowców, którym wilki zabiły zwierzęta - przyznaje Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu. - Według danych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie, hodowcom wypłacono już 55 tysięcy złotych z tytułu odszkodowań. Ale sezon jeszcze się nie skończył.

Śpią z owcami

W tym roku wilki zaatakowały już kilka hodowli na Sądecczyźnie. Straty owiec odnotowano m.in. w Łabowej, Nawojowej, Wierchomli i na terenie gminy Piwniczna-Zdrój. Najwięcej jagniąt stracił Wojciech Długosz, który w Kokuszcze hoduje owce rasy wrzosówka.

- Tych owiec w Polsce jest mało, bo ciężko się je chowa. Jest ona niewielka i dopiero po roku gotowa na ubój, kiedy to inne rasy już po pięciu-sześciu miesiącach - mówi Wojciech Długosz, który hodowlą owiec zajmuje się od dziecka, tak jak jego dziadek i ojciec.

Jego stado w tym roku liczyło około 300 sztuk. W lipcu stracił jednak 70 jagniąt.

- Ataki wilków nasilają się od 2010 roku. Rok temu jesienią te drapieżniki zabiły mi dziesięć sztuk. Teraz to była rzeź - zaznacza Długosz. - Od lat śpię na pastwisku przy owcach i tak było tym razem. Gdy psy zaczęły ujadać, wyszedłem na górę, gdzie znajdowało się sto jagniąt. Ale wilki większość już zagryzły.

Jak podkreśla hodowca z Kokuszki młode owce na noc zagonił do jednego ogrodzonego pod napięciem sektora.

Nie groźny im pastuch

- Dla wilków nawet ogrodzenie pod napięciem to żadna przeszkoda - ubolewa Długosz. - Coraz poważniej zastanawiam się nad rezygnacją z hodowli. Człowiek poświęca czas, dba o owce, karmi je, a potem w jedną noc traci prawie jedną trzecią stada.

Podobne odczucia ma Piotr Maślanka, który na Łomnickim od 2014 r. hoduje owce górskie barwne. Jego stado w tym roku liczyło 32 matki i 20 jagniąt.

- Owcza czarna to niemal symbol Piwnicznej, a jej hodowla w tym rejonie prawie zamarła. Moim marzeniem było odtworzenie tej rasy w Dolinie Popradu - opowiada Piotr Maślanka. - Ale ataki wilków podcinają skrzydła. Owszem otrzymamy odszkodowanie za zagryzione sztuki, ale to nie wróci czasu i serca, które się wkłada w hodowlę.

Maślanka rok temu w październiku stracił 13 owiec. W lipcu tego roku wilki zaatakowały dwukrotnie. Noc po nocy. Najpierw zagryzły tryka z certyfikatem, który w przyszłym roku miał być reproduktorem.

- Wilki zagoniły go między domy. Sąsiad widział, jak jeden z drapieżników go dopadł. Gdy wyszedł z domu, żeby go odgonić, uciekł. Zauważył biegnące w górę po łące co najmniej trzy osobniki - zaznacza Maślanka. - Noc później znów zaatakowały. Zagryzły sześć owiec, które zgoniliśmy na sam dół pastwiska. Ojciec z nimi spał. Wilki niczego i nikogo się nie boją.

Hodowcy owiec obawiają się, że to dopiero początek tegorocznych strat, bo ataki zaczęły się już w lecie. - Te drapieżniki podchodzą coraz bliżej domów i mogą być niebezpieczne. Dlatego będziemy wnioskować o zgodę na ich kontrolowany odstrzał - podkreśla Maślanka.

Wilki zawsze były

Andrzej Myśliwiec, zastępca nadleśniczego w Nadleśnictwie Piwniczna, przypomina, że wilk w Polsce jest chroniony.

- Jego populacja w naszym regionie się stabilizuje. Wilcze watahy mają swoje terytorium, którego pilnują. Same dbają o swoją liczebność i o to, by nie brakło im pożywienia - mówi Andrzej Myśliwiec. - Młode odłączają się od watahy i szukają własnego terytorium. Nie ma możliwości, żeby w jednym miejscu nastąpił gwałtowny wzrost populacji.

Zastępca nadleśniczego przyznaje jednak, że wilki schodzą coraz bliżej domów, w poszukiwaniu łatwego pożywienia. Zaznacza przy tym, że tak było zawsze. - Pasące się na łące owce są łatwym łupem - dodaje Myśliwiec. - Człowiek nie powinien się bać. Nie przypominam sobie, by w naszym rejonie kiedykolwiek wilk zaatakował człowieka.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Wilki atakują stada owiec. Hodowcy chcą kontrolowanego odstrzału - Gazeta Krakowska

Wróć na nowysacz.naszemiasto.pl Nasze Miasto