Wadowice. Przejęty przez miasto dworzec kolejowy niszczeje. Ładny tylko z daleka. Zdjęcia mówią wszystko. Zobaczcie!

Jeśli spojrzeć na niego z dystansu to stary budynek dworca kolejowego w Wadowicach nie wygląda najgorzej. Robotę robi tu czerwona cegła, która w słońcu prezentuje się okazale.

W 2007 roku dokonano gruntownej przebudowy dworca w ramach tzw. Szlaku Papieskiego, po którym kursował Pociąg Papieski. W 2011 roku zlikwidowano ostatnie kasy biletowe. Dziś nie ma już ani słynnego pociągu, ani też dworca. Wszystko zostało zamknięte i niszczeje.

Najpierw wyprowadzili się stąd, do oferowanych przez gminę mieszkań, nieliczni mieszkańcy z poddasza dworca (pisaliśmy o nich w 2016 r.) Z kolei rok temu przeniósł z parteru na ulicę Wałową dworcowy bar.

Nieużywany przez nikogo obiekt opustoszał i zaczął niszczeć. Drewniane fasady wokół dworca się walą, nieliczne nie wybity jeszcze przez chuliganów szyby okryte są dyktą. Peron zarasta wysoką trawą, wdzieliśmy na nim nawet żmiję. Teren przy dworcowych budynkach przejmują bezdomni oraz menele, którzy urządzają sobie tutaj libacje. Świadczą o tym pozostałości takich imprez w postaci szkła z butelek, petów i... podejrzanych strzykawek.

Irytuje to wadowiczan.

Jak PKP tym rządziła to przynajmniej nie było takiego syfu, bo dbali o wszystko pracujący tu i mieszkający ludzie a teraz to wstyd dla miasta i mieszkańców. Przykro się na to patrzy - ocenia Paweł Szligor z Wadowic.

Bo dworzec to już nie problem PKP, tylko miasta, które kilka lat temu przejęło ten budynek a 1,5 roku roku temu podpisało umowę na 9,7 mln zł na jego przebudowę. Wykonawca miał sporządzić projekt, uzyskać wszelkie pozwolenia i przeprowadzić kompleksową modernizację. Począwszy od przebudowy i adaptacji nieczynnego budynku oraz jego rozbudowy o część dydaktyczno-edukacyjną, a skończywszy na kompleksowym wyposażeniu i zagospodarowaniu terenów wokół obiektu.

Jak dotąd roboty jednak nie ruszyły. Od jesieni ub. roku milczą na ten temat władze Wadowic a nawet miejscowi radni i tylko mieszkańcy narzekają. Według naszych, nieoficjalnych informacji, największe trudności były z zezwoleniami od konserwatora zabytków oraz z wydziału budownictwa Starostwa Powiatowego w Wadowicach.

W firmie „Etna" Piotr Job ze Skawiny, która odpowiada za ten remont potwierdzają, że opóźnienie spowodowane jest przez urzędnicze procedury.

My prace projektowe wykonujemy, natomiast wejście na teren budowy uniemożliwia brak stosownych zezwoleń, których nie wydało nam Starostwo Powiatowe - mówi "Gazecie Krakowskiej" przedstawiciel firmy ze Skawiny.

. - Mam informację, że za około dwa tygodnie mamy już dostać od urzędników wymagane zezwolenia - dodaje.

Do tego czasu zarówno Urząd Miejski w Wadowicach, jak i Polskie Koleje Państwowe mają zadbać tam o porządek.

Pracownicy interwencyjni Wydziału Środowiska UM Wadowice regularnie sprzątają teren wokół, należący do gminy Wadowice. Część terenu należy do PKP - informuje "Gazetę Krakowską" Wydział Promocji UM w Wadowicach.

W Starostwie urzędnicy tłumaczą, że to nie ich wina, ale braków w dokumentacji, na co wpływu nie mają. Jedno jest pewne: trudno oczekiwać, że w tej sytuacji inwestycja, której zakończenie pierwotnie planowano na jesień tego roku, zakończy się w tym terminie, jeśli dopiero pod koniec sierpnia ma ruszyć remont.

Dokumentacja projektowa wraz ze wszelkimi pozwoleniami budowlanymi ma być gotowa w tym roku, a prace budowlane mają zostać zrealizowane w roku przyszłym. W 2023 roku przewidziano ponowne otwarcie dworca - potwierdzają w rozmowie z "GK" urzędnicy z wadowickiego magistratu.