Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szymon Bernat (Skawa Wadowice). Piłka go „słucha”, a do tego wdzięk, styl i moc strzału, czyli pomocnik o skuteczności napastnika

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Szymon Bernat często musi się liczyć z bezpardonowymi atakami przeciwników
Szymon Bernat często musi się liczyć z bezpardonowymi atakami przeciwników Jerzy Zaborski
Rozmowa z 23-letnim SZYMONEM BERNATEM, bramkostrzelnym pomocnikiem Skawy Wadowice, walczącej w czołówce piłkarskiej klasy okręgowej zachodniej Małopolski Kliknij w przycisk „zobacz galerię” i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE.

Imponuje pan skutecznością na boiskach piłkarskiej okręgówki. Trzy gole w zwycięskim 4:3 meczu w Targanicach, czy trafienie dające zwycięstwo nad Babią Górą 1:0 na własnym boisku. Które gole mają większą wartość?

Postawiłbym między nimi znak równości. W obu przypadkach były to pojedynki przeciwko sąsiadom przez miedzę. Hat-tricka udało mi się „upolować” po raz pierwszy w przygodzie z seniorską piłką. Z kolei gol zdobyty na wagę zwycięstwa, w dodatku jedyny, także ma swoją wartość. Ważna jest regularność w strzelaniu goli.

Jaka jest recepta na skuteczność? Po wygranej nad Babią Górą ma pan na koncie już 10 goli.

Robię swoje, a - że strzelanie goli przychodzi mi z łatwością - to już ten typ tak ma (śmiech). Dobrze „tańczę” z piłką, czy - jak kto woli – futbolówka mnie słucha.

Ma pan klej w nogach?

Bez przesady. Po prostu w czasach szkoły średniej byłem w szkółce piłkarskiej Rekordu Bielsko-Biała, mającego także drużynę futsalu. Miałem nawet szansę zakwalifikowania się do reprezentacji Polski futsalu U-18, ale kontuzja pokrzyżowała mi plany.

Ucząc się w Bielsku-Białej nie miał pan szansy powalczenia o kadrę pierwszego zespołu na otwartym boisku?

Byłem młody, a seniorska drużyna rezerwowa dopiero się tworzyła, więc walczyła w ligach terenowych. Pozostawały mi zatem występy w drużynie juniorskiej, grającej na zapleczu rozgrywek wojewódzkich na Śląsku. Na załapanie się do składu pierwszego zespołu seniorów było za wcześnie. Kontuzja wyłączyła mnie z gry prawie na dwa lata. Szkołę średnią miałem kończyć w maju, a kontuzję złapałem w lutym. Marzenia o walce w halowych mistrzostwach Polski U-18 oraz perspektywa szansy włożenia reprezentacyjnego trykotu prysły niczym bańka mydlana. Po wyleczeniu kontuzji wróciłem do futbolu w rodzinnych Wadowicach, a Skawa grała wówczas w klasie A. Udało nam się wywalczyć awans do okręgówki.

Zawsze był pan ofensywnym zawodnikiem?

Muszę niektórych rozczarować, ale wcześniej występowałem na środku obrony. Jednak w klasie A trener doszedł do wniosku, że nie ma wielkiego zagrożenia ze strony rywali, więc poszukał mi nowej roli, przesuwając na bok pomocy. Tak już zostało.

Na tej pozycji trzeba mieć jednak mocne płuca...

Owszem, szybkość zawsze jest dodatkowym atutem. Do sprinterów się nie zaliczam, ale ktoś kiedyś powiedział, że lepiej mądrze ustawić się na boisku niż tylko biegać. Widać podpadam pod pierwszą część tej reguły.

Jak wygląda pana strzelecki repertuar?

Uderzenie nogą ma swoją moc, więc najczęściej właśnie tym sposobem znajduję receptę na bramkarzy rywali. Timingu też nie mam złego, więc z głowy też potrafię zrobić użytek.

Śledzi pan ligową klasyfikację strzelców?

Nigdy wcześniej nie biłem się o czołowe lokaty w indywidualnych rankingach. To dla mnie nowe doświadczenie i jednocześnie forma motywacji do pracy. Podobno poprzedni król, Mariusz Piskorek z Nowej Wsi, wysoko zawiesił poprzeczkę konkurencji, bo w każdym sezonie miał „trójkę” z przodu. Do końca jesieni mamy jeszcze cztery kolejki i całą wiosnę. Wszystko zatem może się zdarzyć. Jest kilku kandydatów do wygrania rankingu. Wymienię Mateusza Piwowara z Brzeszcz, Artura Molendę z Gorzowa, czy Andrzeja Górskiego z Targanic. Wszyscy oni są tuż przede mną, a może się pojawić jeszcze ktoś inny. Może lepiej atakować „zza pleców” niż bronić się na szczycie. Zresztą nie zamierzam robić niczego na siłę. Lubię też wypracować pozycje bramkowe kolegom. Jeśli widzę, że nawet kolega wchodzący w seniorskie granie jest w lepszej pozycji, to potrafię mu zagrać, żeby strzelił gola. Taką sytuację miałem w Żarkach. Asyst w piłce nikt jednak nie liczy.

Czy razem ze Skawą chciałby pan awansować do V ligi?

Po utworzeniu nowej piątej ligi, będącej szczeblem pośrednim pomiędzy elitą wojewódzką i okręgówką, poziom w okręgówce znacznie się obniżył. Zwyczajnie się ona zdewaluowała. Lepiej grać wyżej. Jeśli sami nie wyrządzimy sobie krzywdy głupimi błędami na boisku, a kosztującymi nas stratę punktów, jak to było choćby w Brzeszczach, jesteśmy w stanie pokonać każdego.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Szymon Bernat (Skawa Wadowice). Piłka go „słucha”, a do tego wdzięk, styl i moc strzału, czyli pomocnik o skuteczności napastnika - Gazeta Krakowska

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto