Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpital w Wadowicach: brak lekarzy i pieniędzy

Bogumił Storch
Bogumił Storch
szpital powiatowy w Wadowicach
szpital powiatowy w Wadowicach Bogumił Storch
Zastępca dyrektora Szpitala Powiatowego w Wadowicach Krzysztof Harpula ostrzega, że placówka jest bliska utraty ciągłości pracy i funkcjonowania. Skarży się na brak lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych. Winą obarcza swoją przełożoną Beatę Szafraniec i zarząd powiatu. Ten z kolei zapewnia, że nie jest tak źle i wskazuje na konflikt personalny w dyrekcji placówki.

List otwarty zastępcy dyrektora do Starostwa Powiatowego w Wadowicach, któremu podlega lecznica, alarmujący o krytycznej sytuacji w szpitalu, wzbudził niepokój wśród pacjentów i mieszkańców.

- Podobno w tym szpitalu nie ma już kto leczyć, a on sam ma wkrótce zbankrutować i zostać sprywatyzowany - mówi pani Maria, przebywająca do niedawna na oddziale wewnętrznym. - Rodzina załatwiła mi wypis i przeniesienie do szpitala w pobliskiej Suchej Beskidzkiej, bo miałam sporo zastrzeżeń co do jakości świadczonych tu usług - dodaje kobieta.

Brakuje lekarzy i pieniędzy

Niezadowolenie pacjentów może mieć źródło w problemach kadrowych i finansowych, które dotykają placówkę.

Tak wynika przynajmniej, z pisma wicedyrektora Harpuli skierowanego do władz powiatu wadowickiego, które autor upublicznił w tym tygodniu.

Przekonuje w nim, że nie będzie możliwe leczenie pacjentów, udzielanie pomocy medycznej, wykonywanie zabiegów chirurgicznych czy udzielanie pomocy doraźnej, bez lekarzy specjalistów.

Czyja to wina? Jego zdaniem, podejmowanych przez dyrektor szpitala Beatę Szafraniec decyzji kadrowych.

Wicedyrektor wskazuje, że w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym lekarze, łącznie z kierownikiem i jego zastępcą złożyli wypowiedzenia.

- Tej straty kadrowej nie jesteśmy w stanie szybko odtworzyć - zaznacza Krzysztof Harpula. To powoduje sytuację patową. Brak fachowego personelu skutkuje brakiem możliwości zapewnienia ciągłości pracy na tak strategicznym odcinku jak Szpitalny Oddział Ratunkowy.

Jeśli nie uda się zapewnić prawidłowej, ciągłej pracy SOR, możemy stracić kontrakt i wypaść z „sieci szpitali” - pisze do samorządowców wicedyrektor.

Dodaje też, że lekarze po prostu nie chcą tu pracować, a nawet przekonują swoich kolegów po fachu, że nie warto zatrudniać się w Wadowicach. Twierdzą, iż lekarzy dyrekcja źle tu traktuje.

Zdaniem Krzysztofa Harpuli, podobna sytuacja jest również na oddziałach: chirurgii urazowej, chirurgii ogólnej, chorób wewnętrznych, noworodków i wcześniaków.

- Szpital posypie się jak kostki domina - ostrzega Krzysztof Harpula, któremu w wadowickiej placówce podlegają sprawy lecznictwa.

Tylko konflikt osobisty?

Te słowa zaszokowały w powiecie wszystkich, a wielu podzieliły, szczególnie pracowników szpitala, który należy do największych pracodawców w regionie.

Jedni uważają, że dobrze się stało, iż w końcu ktoś powiedział prawdę o stanie placówki, a inni dodają, że z tymi problemami szpital zmaga się od lat.

- W tym czasie miało to uporządkować już chyba z pięciu dyrektorów i żaden nie dał rady. Powoli wygrzebujemy się z tego bagna, aż nagle wicedyrektor, akurat tuż przed wyborami samorządowymi, zgłasza problemy, za które także on sam odpowiada i o których milczał przez te 1,5 roku, od kiedy tu pracuje - dziwi się jeden z pracujących w wadowickim szpitalu lekarzy (nie chce, by upubliczniać jego nazwisko).

Zarząd Powiatu Wadowickiego wydał w tej sprawie oświadczenie:
„Dyrektor Harpula miał i ma szansę naprawić sytuację w wadowickim ZZOZ.(...) Zarząd nie zamierza ingerować w konflikt personalny kierownictwa ZZOZ, jednakże uznaje, że taka sytuacja może źle wpływać na pracę zakładu. W związku z tym zaleca wicedyrektorowi do spraw lecznictwa, by wszelkie sprawy sporne wyjaśniał ze swoim pracodawcą i dla dobra pacjentów nie kierował się przy tym ambicjami osobistymi - czytamy w oświadczeniu.

Są na minusie, mają spore długi

Wadowicki ZZOZ zamknął działalność w ubiegłym roku wysoką stratą blisko 6,3 mln zł. Całkowite zadłużenie szpitala z lat poprzednich sięga ok. 37 mln zł. Zobowiązania krótkoterminowe na koniec ub. roku wyniosły blisko 18,5 mln zł (w tym zobowiązania wymagalne 8,3 mln zł). Najważniejsze przychody ZZOZ-u stanowiły środki z Narodowego Funduszu Zdrowia, które wyniosły ok. 61,5 mln zł. Kolejna grupa przychodów była z działalności medycznych (3 mln zł), takich jak badania laboratoryjne, rentgen, podstawowa diagnostyka, transport sanitarny, medycyna pracy.

Remonty, rozbudowa, inwestycje

Szpitala na to nie stać, więc środki ze swojego budżetu wykłada Starostwo Powiatowe w Wadowicach. W ub. roku został zakupiony aparat RTG za 269 tys. zł (spłacany w ratach) oraz sprzęt medyczny do działu rehabilitacji medycznej za 38 tys. zł. Zrobiono remont pracowni RTG za 280 tys. zł i projekt nowej lokalizacji oddziału dziecięcego za 73 tys. zł. WOŚP przekazała sprzęt o wartości 89 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Szpital w Wadowicach: brak lekarzy i pieniędzy - Gazeta Krakowska

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto