Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sokół Przytkowice jesienią w klasie okręgowej wykonał plan z nawiązką. Był postrachem faworytów

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Dla Sokoła Przytkowice była to udana jesień w chrzanowskiej okręgówce, w której występują ekipy z powiatów: chrzanowskiego, oświęcimskiego, wadowickiego i suskiego. Beniaminek na półmetku rozgrywek plasuje się na 6. pozycji.

Przytkowiczanie wrócili do okręgówki po czterech latach „banicji” w klasie A. Spadli z niej pechowo, bo w sezonie, kiedy trzeba było na szczeblu międzypowiatowym zrobić dodatkowe miejsca dla ekip z czwartej ligi. Spadli z czwartego miejsca od końca, a szeregi klasy okręgowej opuściło wówczas aż sześć ekip. Zwykle spadały dwa zespoły. To dlatego w światku piłkarskim krąży opinia, że łatwiej zawsze się utrzymać niż wrócić na wyższy szczebel, bo zwykle awansem premiowany jest tylko mistrz. Trzeba zatem mieć solidną ekipę, żeby pokonać konkurencję w walce o mistrzostwo.

Przytkowiczanie, jako beniaminek, zakładali zajęcie miejsca w środku w stawki, w okolicach dziesiątego miejsca. To dlatego, nawet jak po pierwszej kolejce byli liderem, mocno stąpali po ziemi.

- Myślę, że plan na rundę jesienną wykonaliśmy z nawiązką – uważa Wiesław Firlej, kierownik Sokoła. - Sklasyfikowane przed nami zespoły nieco odskoczyły konkurencji, ale nie zamierzamy się do nich równać. Dla nas priorytetem jest utrzymanie, bez konieczności oglądania się na innych. Staramy się wyciągnąć wnioski z bolesnej dla nas przeszłości.

Sokół jesienią dał się poznać jako pogromca ligowych faworytów. Na własnym terenie pokonał Nadwiślanina Gromiec (4. miejsce po jesieni) oraz wygrał w Osieku z miejscową Brzeziną 1:0, plasującą się na 5. pozycji. W momencie tych potyczek rywale byli sklasyfikowani wyżej niż na półmetku.

- Mecz w Osieku był jednym z lepszych w naszym wykonaniu – uważa kierownik Firlej. - Powinniśmy go wygrać znacznie wyżej, nie zawsze wynik idzie w parze z grą. Z pewnością po tych meczach poczuliśmy się pewniej, a zostały one rozegrane pod koniec rundy jesiennej.

Jesienny dorobek przytkowiczan powinien być lepszy. Jednak kilka punktów stracili z ekipami z dołu tabeli, a remisy z Gorzowem (2:2), czy Halniakiem Maków Podhalański (1:1) na własnym boisku oraz podział punktów w Zatorze (1:1) traktowane są przez piłkarzy i sztab szkoleniowy bardziej jako strata dwóch punktów aniżeli zdobycie jednego.

- Tak to już jest, że walcząc z mocnymi ekipami „możemy” wygrać i wtedy chłopcy walczą na pełnym luzie, bez jakiejkolwiek presji. Co ugramy, to nasze. Tymczasem przeciwko ligowym outsiderom „musimy” wygrać i wtedy pojawiał się problem. Do tego dochodzi mentalność, że przeciwko maruderom mecz sam się jakoś wygra, a - niestety – w takich potyczkach trzeba także zagrać z pełnym zaangażowaniem od pierwszej do ostatniej minuty, bo w przeciwnym razie rywale podnoszą głowy.

Najskuteczniejszymi strzelcami zespołu po jesieni są Łukasz Waga i Damian Rzeszutko. Obaj mają na koncie po pięć goli. O jedno trafienie mniej ma Tomasz Trzebuniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto