Owego feralnego dnia, kiedy rozegrały się wydarzenia podsumowane wyrokiem, 70-latek przyszedł kolejny już raz do magistratu. Chciał zakończyć swoją sześcioletnią gehennę związaną z próbą odrolnienia działek należących do jego rodziny. Ma hektar trzydzieści arów w pięknej okolicy z widokiem na powstające sztuczne jezioro w Świnnej Porębie.
Rozmowa zakończyła się źle. Burmistrz wybiegła z gabinetu przestraszona, bo petent ponoć krzyczał, że przyjdzie i zrobi z nimi porządek, a że w ręce miał siekierę, bała się tym bardziej. Wezwana straż miejska w asyście urzędników zatrzymała mężczyznę.
Sprawa wylądowała na biurku prokuratora. Urzędnicy poskarżyli się na próbę wymuszenia korzystnych dla petenta decyzji administracyjnych.
W tym wypadku siekiera nie była najważniejsza. Wystarczała sama groźba skierowana do urzędnika gestem lub słowem. - Z mojego doświadczenia wynika, że w większości takich spraw ci, którzy grożą, nie używają później fizycznie żadnych narzędzi - komentował w październiku sprawę Jerzy Utrata, prokurator rejonowy z Wadowic, ale i tłumaczył, że ważny jest fakt, iż poszkodowany czuł się w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia.
Skazany mieszkaniec Zawadki kilka dni po zdarzeniu tłumaczył, że jest inwalidą pierwszej grupy, m.in. niedosłyszy, stąd można było odnieść wrażenie, że mówi podniesionym głosem. Wypierał się zamiaru użycia siekiery.
Giganci zatruwają świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?