Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne, ale czy utworzy rząd? To mogą być dwa dni chaosu

PAP/Paweł Supernak
Poznaliśmy wstępne wyniki wyborów parlamentarnych. Niektórzy politolodzy przewidują dwa dni chaosu i radzą, żeby poczekać na oficjalne dane, które Państwowa Komisja Wyborcza ma podać we wtorek 17 października. Z exit poll wynika, że wygrało Prawo i Sprawiedliwość, ale nie będzie mogło jak dotychczas samodzielnie rządzić. - Opozycja matematycznie przegrała, ale politycznie wygrała, bo razem ma większość - komentuje dla nas prof. Marek Bankowicz, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. W Małopolsce wygrana PiS nad Koalicją Obywatelską okazała się znacząca i dużo wyższa niż w skali kraju.

Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne

Zgodnie z sondażowymi wynikami wybory parlamentarne w Polsce wygrało Prawo i Sprawiedliwość, na które głos oddało 36,8 proc. wyborców, co przekłada się na 200 mandatów w Sejmie. Taki wynik nie daje jednak PiS szans na to, by dalej mogło samodzielnie rządzić.

Koalicja Obywatelska uzyskała z kolei 31,6 proc. głosów, a Trzecia Droga 13 proc. Na kolejnych miejscach znalazła się Lewica (8,6 proc.), Konfederacja (6,2 proc.), Bezpartyjni Samorządowcy (2,4 proc.) oraz Polska Jest Jedna (1,2 proc.). To oznacza, że BS i PJJ nie przekroczyły progu wyborczego, a więc ich przedstawiciele nie wejdą do Sejmu.

Z kolei w Małopolsce wyniki przedstawiają się następująco:

  • Prawo i Sprawiedliwość - 41 proc.,
  • Koalicja Obywatelska - 25,3 proc.,
  • Trzecia Droga - 14,3 proc.,
  • Lewica - 7,8 proc.,
  • Konfederacja - 7,5 proc.,
  • Bezpartyjni Samorządowcy - 2 proc.
  • Polska Jest Jedna - 1,2 proc.,

- Mamy nadzieję, że nie tylko wygraliśmy te wybory, ale że uda nam się również utworzyć rząd - mówiła na gorąco po ogłoszeniu wstępnych wyników Małgorzata Wassermann (PiS), która była w krakowskim sztabie Prawa i Sprawiedliwości. - Rano możemy się obudzić z zupełnie innymi wynikami - komentował z kolei premier Mateusz Morawiecki. Na pytanie, gdzie widzi ewentualnego koalicjanta, który jest potrzebny do utworzenia rządu, odpowiedział: - Jesteśmy w stanie rozmawiać z każdym, kto podziela naszą wizję Polski - mówił dla TVP Info.

W sztabach wyborczych opozycji zapanowała euforia.

- Daliśmy radę! Mimo aparatu państwa, zaangażowanego przeciw demokracji, mimo mediów publicznych, które nas nie oszczędzały, mimo referendum, które zorganizowano po to, żeby zmanipulować wynik - komentował z kolei Aleksander Miszalski, lider małopolskiej Platformy Obywatelskiej.

- Mamy to: Trzecia Droga jest w Sejmie. To jest wielka zmiana. Mamy dużo pracy, ale wierzę, że damy radę. Dziękuje wszystkim. Te 13 procent to jest wasza ciężka praca - komentował Rafał Komarewicz, "jedynka" na krakowskiej liście Trzeciej Drogi.

Ogólnopolskie wyniki exit poll dają opozycji 248 mandatów.

PiS jest pierwsze na mecie, ale politycznie przegrało

Jak zauważa prof. Marek Bankowicz, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, matematycznie wybory wygrało PiS. - Prawo i Sprawiedliwość jest pierwsze na mecie, ale politycznie przegrało. Nie ma samodzielnej większości, nie widać na horyzoncie koalicjanta, no więc jest to porażka. PiS mogło wygrać te wybory, gdyby - w moim przekonaniu - był spełniony jeden z dwóch warunków. Wtedy wygrałoby i matematycznie, i politycznie. Pierwszy warunek był taki, że zdobędzie wyraźnie ponad 40 procent głosów i jako najsilniejsze ugrupowanie uzyska - tak powiedzmy - bonus od metody d'Hondta. Ten warunek nie został spełniony - twierdzi Bankowicz.

- Natomiast drugi warunek był taki, że zdobywa nieco poniżej 40 procent - i do tego warunku PiS przybliżyło się częściowo, bo ten wynik 36,8 proc. jest w sensie matematycznym bardzo dobrym wynikiem - ale tu jeszcze była druga część tego warunku: że jedno z tych mniejszych ugrupowań zjednoczonej opozycji nie wejdzie do Sejmu, czyli nie przekroczy progu wyborczego. I właśnie to nie zostało spełnione. Więc ten wynik 36,8 proc. jest niewystarczający do uzyskania przy takim wyniku samodzielnej większości - dodaje politolog.

Twierdzi, że opozycja matematycznie przegrała, ale politycznie wygrała, bo razem ma większość, z tym, że musi działać razem. - Jeżeli ostateczne wyniki potwierdzą sondaż exit poll - a w Polsce doświadczenia z exit poll są takie, że ten sondaż oddaje zasadniczy wynik wyborów, przesunięcia były drobne - będziemy mieli zmianę rządu, inaczej być nie może - twierdzi ekspert.

Z kolei prof. Andrzej Piasecki, politolog z Uniwersytetu Ekonomicznego, twierdzi: - PiS ma - według sondażu - przeciwko sobie większość sejmową i musi się z tym pogodzić. Ważne, żeby wyniki zostały uszanowane i żeby na siłę nie było kompromitacji prezydenta, który może zgłosić Morawieckiego na premiera, ale Sejm może go odrzucić. Więc prezydent powinien uszanować tę większość sejmową, która powstanie, a nie tę, która ma najwięcej głosów wśród partii. Prezydent powinien się liczyć z większością, a nie ze swoim zapleczem partyjnym, politycznym. To jest też wielki sprawdzian dla dojrzałości wszystkich polityków, aby teraz to, co będzie po wyborach, załatwić w kilka dni, a najwyżej tygodni, a nie żeby się ciągnęło to miesiącami - stwierdził Piasecki.

Politolodzy przekonują, że mogą nas czekać dwa dni chaosu i najlepiej poczekać na oficjalne dane Państwowej Komisji Wyborczej, które pojawią się najpewniej we wtorek 17 października.

- Sugerowałbym z dużą ostrożnością podchodzić do wyników, które pojawią się na ekranach naszych telewizorów tuż po zamknięciu lokali wyborczych. To będą dane szacunkowe, które mogą się jeszcze zmienić w stosunku do oficjalnych wyników głosowania. Być może będziemy świadkami sytuacji, że jedni położą się spać z 15 na 16 października jako zwycięzcy wyborów, a rano obudzą się już w roli przegranych. Z całą pewnością więc nudno nie będzie - mówił nam na kilka dni przed wyborami Marcin Palade, socjolog polityki z Centrum Analiz Wyborczych.

Wielka mobilizacja wyborcza w Małopolsce

Bezapelacyjnym zwycięzcą wyborów z pewnością zostali... sami wyborcy. Już dane z południa pokazywały, że frekwencja wyborcza w Polsce może być rekordowa. Cztery lata temu o godz. 12 wyniosła nieco ponad 18 proc., tymczasem w trakcie tegorocznych wyborów ponad 24 proc. Mobilizację widać było również w Małopolsce.

W południe nie było ani jednego powiatu, w którym frekwencja byłaby niższa niż w poprzednich wyborach parlamentarnych. Najbardziej zmobilizowani okazali się mieszkańcy powiatu nowosądeckiego. Do godz. 12 głos oddało tam ponad 28 proc. uprawnionych do udziału w wyborach. Na drugim i trzecim miejscu plasowały się kolejno: powiat limanowski (26,34 proc.) i miasto Tarnów (25,97 proc.). W Krakowie frekwencja również była wysoka. W południe wyniosła ponad 23 proc.

Średnia frekwencja w krakowskich komisjach wyborczych do godz. 12 wynosiła w okolicy 25 proc. Jest jednak wyjątek, który przebił średnie wyniki trzykrotnie. Okazuje się, że mieszkańcy os. Avia, którzy głosowali w szkole podstawowej nr 155 na os. 2 Pułku Lotniczego, w większości postanowili zagłosować przed południem. Frekwencja wyniosła tam aż 75,56 proc. Na 1436 osób uprawnionych do głosowania do godz. 12 wydano 1085 kart.

Następnie Państwowa Komisja Wyborcza podała frekwencję na godz. 17, kiedy to w skali całego kraju wynosiła już ponad 57 proc. To nawet lepszy wynik niż o tej samej godzinie w wyborach prezydenckich z 2020 roku, gdy odnotowano frekwencję na poziomie nieco ponad 52 proc.

W tegorocznych wyborach parlamentarnych - na godz. 17 - w Małopolsce głos oddało blisko 59 proc. uprawnionych do głosowania, co dało regionowi drugie miejsce za województwem mazowieckim. Tam frekwencja wyniosła ponad 60 proc. - taki sam wynik osiągnął Kraków.

Ogólnopolska frekwencja w wyborach według sondażu exit poll wyniosła 72,9 proc., a więc była najwyższa w historii III RP.

Niszczenie kart i plakatów wyborczych

Późnym popołudniem w komisjach wyborczych w stolicy Małopolski zaczęły się problemy. Kilkadziesiąt z nich zgłosiło zapotrzebowanie na dodatkowe karty do głosowania, a do jednej... trzeba było dowieźć dodatkową urnę. Niektóre osoby, zniechęcone oczekiwaniem na dostawę nowych kart, wychodziły z komisji bez oddania głosu. Państwowa Komisja Wyborcza przekonywała, że braki będą uzupełniane i każdy chętny będzie mógł postawić krzyżyk przy swoim kandydacie w wyborach do Sejmu oraz Senatu.

Wyborców, którzy jeszcze po godz. 21 czekali w kolejkach do lokali w Krakowie, to jednak nie uspokajało. Nierozwiązany pozostawał również problem braku kart. - W wielu krakowskich komisjach brakuje kart do głosowania. Udało mi się to potwierdzić w komisji na ulicy Marka. Tam nie ma kart już od godziny, a w urzędzie miasta nie odbierają telefonu, porażka… To samo w szkole na Azorach, tylko że od 2 godzin - komentował jeden z mieszkańców w mediach społecznościowych.

W Krakowie obyło się natomiast bez wykroczeń i przestępstw wyborczych (informacja aktualna na godz. 16). Inaczej było w innych regionach Małopolski. Przykładowo w powiecie gorlickim 74-latek podarł karty do głosowania, a następnie wrzucił je do urny. Z kolei w Nowym Sączu mężczyzna zabrał kartę referendalną i wyniósł ją poza lokal, co jest zabronione. Wszystkie osoby, które dopuściły się przestępstw, dostaną wezwania, by stawiły się na policję. Jak chodzi o wykroczenia (m.in. niszczenie plakatów wyborczych), to w całej Małopolsce było ich kilkanaście.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Prawo i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne, ale czy utworzy rząd? To mogą być dwa dni chaosu - Gazeta Krakowska

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto