Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nożownik przed atakiem wysyłał hejterskie mejle. Nikt nie zareagował

Bogumił Storch
Bogumił Storch
Środowiskowy Dom Samopomocy w Wadowicach, w niecałą godzinę po ataku nożownika
Środowiskowy Dom Samopomocy w Wadowicach, w niecałą godzinę po ataku nożownika Bogumił Storch
Czy ataku nożownika na terapeutki z ośrodka pomocy w Wadowicach można było uniknąć? Pracownicy twierdzą, że podejrzany o ten czyn już wcześniej zastraszał ich, ale policja początkowo nie brała ich zgłoszeń na poważnie. Jak ustaliliśmy, wątek gróźb jest badany w śledztwie, jednak prokuratura działania policji w tej sprawie uważa za wystarczające.

Śledztwo w sprawie nożownika, który w marcu zaatakował dwie pracownice ośrodka pomocy w Wadowicach, omal ich nie zabijając, nie zakończyło się jeszcze. Jacek J., który usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa, siedzi w areszcie już trzeci miesiąc, spędzi tam jeszcze trochę czasu, bo w sprawie, pojawiły się nowe fakty. Okazało się, że sprawca już wcześniej odgrażał się pracownikom tego ośrodka i urzędnikom magistratu. Wysyłał też do nich mejle z groźbami.

Zdaniem części pracowników ośrodka, z którymi udało się nam porozmawiać, do tragedii mogłoby nie dojść, gdyby policjanci nie zignorowali wcześniejszych sygnałów o nękającym ich mężczyźnie.

Do dramatycznych scen doszło we wtorek, 10 marca, ok. godz. 11, kilkaset metrów od słynnej wadowickiej bazyliki, w starym pawilonie przy ulicy Emilii i Karola Wojtyłów w Wadowicach, gdzie znajduje się m.in. Środowiskowy Domu Samopomocy im. bł. Matki Teresy z Kalkuty.

To tzw. placówka dziennego pobytu, przeznaczona dla osób z zaburzeniami psychicznymi. Działa jako powiatowa jednostka organizacyjna, podlegająca Starostwu. Korzystający z pomocy ośrodka, przychodzą tu od rana na zajęcia terapeutyczne, które z przerwami trwają do popołudnia.

To właśnie podczas jednej z takich przerw miało dojść do ataku jednego z podopiecznych ośrodka: Jacka J. na pracownice. Mężczyzna miał wyjąć nóż i ugodzić nim dwie, zaskoczone tym kobiety. Sprawca został zatrzymany na miejscu zdarzenia. Już po ataku w Wadowicach plotkowano, że miał to być efekt jego wcześniejszej sprzeczki z innymi pacjentami. Jak się okazało, prawda była inna.

Jacek J. to postawny, barczysty mężczyzna. Ten 38-letni mieszkaniec gminy Wadowic musiał systematycznie zgłaszać się na zajęcia przychodni psychologiczno-terapeutycznej działającej w ramach Środowiskowego Domu Samopomocy. Dlaczego? Tych informacji prokuratura nie chce ujawnić, zasłaniając się dobrem śledztwa. Wiadomo natomiast, że nie był wcześniej karany.

- Był problematyczny od samego początku. Dziewczyny w ośrodku nie dawały sobie z nim rady. Potrafił wyszukać w internecie profile na Facebooku albo adresy mejlowe i wysyłać obraźliwe wpisy, także takie zawierające groźby. Pracownice czuły się zagrożone - opowiada nam jeden z pracowników ośrodka.

Próbowano interweniować

Pracownice ośrodka próbowały składać doniesienia o tym policji. Mówiły, że czuły się potraktowane niepoważnie, nawet nie wiedziały czy dyżurujący policjant ostatecznie przyjął te zgłoszenia a wręcz, że policjanci się z nich wyśmiewają. Tymczasem one miały rację, bo ten typ przecież o mały włos nie zaszlachtował tych dziewczyn

twierdzi nasz rozmówca.

Pomóc miała dopiero interwencja jednego z urzędników Urzędu Miejskiego w Wadowicach, do którego zagrożone kobiety zwróciły po znajomości. Uważały, że jego "urzędniczy autorytet" lepiej podziała na policjantów niż ich skargi. I miały rację, jednak po przyjęciu zgłoszenia niewiele się zmieniło a później nastąpił atak.

Komenda Powiatowa Policji w Wadowicach przyznaje, że zajmuje się sprawą gróźb, które kierował pod adresem pracownic ośrodka Jarosław J.

- Prowadzimy postępowanie w sprawie kierowania gróźb karalnych za pośrednictwem internetu, w stosunku do pracownika jednego z urzędów w Wadowicach, w którym pojawia się nazwisko wskazanego mężczyzny. Jednakże na obecną chwilę postępowania przygotowawczego nie można stwierdzić, kto ma związek z przedmiotowym zdarzeniem. Czynności są w toku - wyjaśnia asp. Agnieszka Petek, rzecznik prasowy KPP w Wadowicach.

Pracownicy ŚDS twierdzą, że policjanci już wcześniej powinni się tym zająć.
- Może nie chwyciłby za nóż, gdyby go po tych groźbach wezwano na przesłuchanie albo jakoś ograniczono możliwość zbliżania się do ośrodka. Wszystko trwało za długo: najpierw zwlekano z przyjęciem zgłoszeń, potem ślimaczące się postępowanie - ocenia jeden z nich.

Czy można w tym przypadku mówić np. o niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy? Prokuratura Rejonowa w Wadowicach twierdzi, że nie ma żadnych dowodów na to, by ze strony policji w tej sprawie doszło do zaniedbań.

Działania policji według prokuratury były wystarczające

mówi Marta Łuczyńska, pełniąca obowiązki Prokuratora Rejonowego w Wadowicach.

Kwestia tego, że pracownicy ośrodka wielokrotnie przed tragicznym zdarzeniem skarżyli się przełożonym i policji na podejrzanego stała się jednak jednym z wątków śledztwa, które - wszystko na to wskazuje, zostanie z tego powodu przedłużone, podobnie jak trzymiesięczny areszt dla Jacka J. Grozi mu do 25 lat więzienia lub nawet dożywocie.

- Sprawa na obecnym etapie znajduje się w Prokuraturze Rejonowej w Wadowicach, więc termin rozprawy sądowej nie jest możliwy do określenia- dodaje prokurator Łączyńska.

Ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie chce ujawniać stanu zdrowia poszkodowanych pracownic ośrodka. Wiadomo jednak, że obie odniosły poważne obrażenia.

Po ataku kobiety wymagały szybkiej pomocy ze względu na zagrożenie życia. 40-letnia terapeutka z ośrodka została raniona w gardło, ostrze noża przecięło tętnicę. W ciężkim stanie przetransportowano ją helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala specjalistycznego w Krakowie, gdzie przeszła operację ratującą życie. Druga z pracownic trafiła do szpitala powiatowego w Suchej Beskidzkiej. Również została raniona w gardło, a także w rękę. I również była operowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Nożownik przed atakiem wysyłał hejterskie mejle. Nikt nie zareagował - Gazeta Krakowska

Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto