Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klasa okręgowa. Brzemię zostało zdjęte z Sokoła Przytkowice

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Paweł Godawa (z opaską na ręce) jest kluczową postacią Sokoła Przytkowice.
Paweł Godawa (z opaską na ręce) jest kluczową postacią Sokoła Przytkowice. Fot. Jerzy Zaborski
Sokół Przytkowice, beniaminek klasy okręgowej zachodniej Małopolski, w drugim meczu jesieni przegrał w Kalwarii Zebrzydowskiej 0:2. Porażka była dla kibiców podwójnie przykra.

Przede wszystkim dlatego, że była to pierwsza przegrana podopiecznych Witolda Stokłosy od ponad roku. Po raz ostatni zeszli z boiska pokonani 1 czerwca 2019, w Krzeszowie, z miejscowym Żurawiem 0:1. Przed rokiem przez rundę jesienną przytkowiczanie przeszli z kompletem zwycięstw w wadowickiej klasie A. Wiosną 2020 roku rozgrywki ligowe zostały anulowane przez pandemię koronawirusa.

- W tym sezonie występujemy o ligę wyżej niż w ostatnich czterech latach, więc poziom jest wyższy – zwraca uwagę Wiesław Firlej, kierownik przytkowiczan

. - Miło jest wygrywać, ale porażki także są wkalkulowane w życie sportowca. Powiem trochę przewrotnie, że może dobrze, iż to brzemię samych zwycięstw zostało z nas zdjęte. Teraz powinno nam się grać łatwiej. Nie ma już presji wyniku. Dla beniaminka każda zdobycz punktowa jest – że tak powiem – na plus.

Drugi powód małego zawodu dla kibiców jest taki, że porażka przyszła w derbach kalwaryjskiej gminy, a po pierwszej jesiennej kolejce Sokół był liderem klasy okręgowej. Liczono, że – zgodnie ze starą piłkarską maksymą – jak każdy beniaminek, w nowy sezon wejdzie siłą rozpędu i prędko się nie zatrzyma. Trzeba jednak pamiętać, że każde derby, bez względu na szczebel rozgrywkowy, rządzą się swoimi prawami.

- Przyszło nam w derbach walczyć bez dwóch kluczowych zawodników – wspomina kierownik Firlej. - Nie było z nami kapitana Pawła Godawy, potrafiącego scalić zespół. Skoro miał wcześniej wykupione wczasy, musiał pojechać. Zabrakło nam też Tobiasza Piwowara. To z kolei nasz dżoker. Ilekroć wchodził na boisko z ławki rezerwowych, zawsze coś strzelił.

A właśnie przytkowiczanie potrzebowali w derbach dobrego zmiennika, bo mecz źle im się ułożył. Już w drugiej minucie stracili bramkę, która ustawiła mecz.

- Ktoś powie, że było jeszcze 88 minut do odwrócenia losów meczu. Jednak musimy się na nowo uczyć okręgówki, a nasi rywale występują na tym szczeblu od wielu lat – przypomina kierownik Firlej.

Sokół do klasy okręgowej wrócił po czterech latach. Kilka razy próbował wygrać wadowicką klasę A, ale dopiero w poprzednim sezonie udało mu się zdominować rozgrywki.

- Łatwiej się utrzymać w okręgówce niż potem do niej wrócić – uważa Wiesław Firlej. - Spadliśmy z okręgówki pechowo, bo w sezonie, kiedy trzeba było zrobić dodatkowe miejsca dla ekip zachodniej Małopolski opuszczających szczebel wojewódzki. Dlatego spadliśmy pięć lat temu z czwartego miejsca do końca, a zwykle spadają dwa, najwyżej trzy zespoły. Wtedy szeregi okręgówki opuszczało aż sześć ekip. To dlatego w tym sezonie chcemy być w „dziesiątce”, żeby nie oglądać się na innych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto