Przede wszystkim dlatego, że była to pierwsza przegrana podopiecznych Witolda Stokłosy od ponad roku. Po raz ostatni zeszli z boiska pokonani 1 czerwca 2019, w Krzeszowie, z miejscowym Żurawiem 0:1. Przed rokiem przez rundę jesienną przytkowiczanie przeszli z kompletem zwycięstw w wadowickiej klasie A. Wiosną 2020 roku rozgrywki ligowe zostały anulowane przez pandemię koronawirusa.
- W tym sezonie występujemy o ligę wyżej niż w ostatnich czterech latach, więc poziom jest wyższy – zwraca uwagę Wiesław Firlej, kierownik przytkowiczan
. - Miło jest wygrywać, ale porażki także są wkalkulowane w życie sportowca. Powiem trochę przewrotnie, że może dobrze, iż to brzemię samych zwycięstw zostało z nas zdjęte. Teraz powinno nam się grać łatwiej. Nie ma już presji wyniku. Dla beniaminka każda zdobycz punktowa jest – że tak powiem – na plus.
Drugi powód małego zawodu dla kibiców jest taki, że porażka przyszła w derbach kalwaryjskiej gminy, a po pierwszej jesiennej kolejce Sokół był liderem klasy okręgowej. Liczono, że – zgodnie ze starą piłkarską maksymą – jak każdy beniaminek, w nowy sezon wejdzie siłą rozpędu i prędko się nie zatrzyma. Trzeba jednak pamiętać, że każde derby, bez względu na szczebel rozgrywkowy, rządzą się swoimi prawami.
- Przyszło nam w derbach walczyć bez dwóch kluczowych zawodników – wspomina kierownik Firlej. - Nie było z nami kapitana Pawła Godawy, potrafiącego scalić zespół. Skoro miał wcześniej wykupione wczasy, musiał pojechać. Zabrakło nam też Tobiasza Piwowara. To z kolei nasz dżoker. Ilekroć wchodził na boisko z ławki rezerwowych, zawsze coś strzelił.
A właśnie przytkowiczanie potrzebowali w derbach dobrego zmiennika, bo mecz źle im się ułożył. Już w drugiej minucie stracili bramkę, która ustawiła mecz.
- Ktoś powie, że było jeszcze 88 minut do odwrócenia losów meczu. Jednak musimy się na nowo uczyć okręgówki, a nasi rywale występują na tym szczeblu od wielu lat – przypomina kierownik Firlej.
Sokół do klasy okręgowej wrócił po czterech latach. Kilka razy próbował wygrać wadowicką klasę A, ale dopiero w poprzednim sezonie udało mu się zdominować rozgrywki.
- Łatwiej się utrzymać w okręgówce niż potem do niej wrócić – uważa Wiesław Firlej. - Spadliśmy z okręgówki pechowo, bo w sezonie, kiedy trzeba było zrobić dodatkowe miejsca dla ekip zachodniej Małopolski opuszczających szczebel wojewódzki. Dlatego spadliśmy pięć lat temu z czwartego miejsca do końca, a zwykle spadają dwa, najwyżej trzy zespoły. Wtedy szeregi okręgówki opuszczało aż sześć ekip. To dlatego w tym sezonie chcemy być w „dziesiątce”, żeby nie oglądać się na innych.
- Bon turystyczny powiat oświęcimski. Tu wydasz 500 plus na wakacje!
- Wadowice. Konkurs jedzenia kremówek obrazi katolików?
- Pustynia Błędowska przyciąga piękne kobiety [GALERIA]
- Papamobile rozebrano na części, ale oni poskładali go na nowo [ZDJĘCIA]
- Znaleziono masowe groby nad Sołą w Oświęcimiu
- Przez kopalnię trzęsie się ziemia. Ludzie boją się o domy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?