Burmistrz Ewa Filipiak nikogo nie pomówiła

Sąd uznał, że oskarżyciele jako politycy, którzy chcieli zrobić w Wadowicach "przewrót", mogą być krytykowani

Burmistrz Ewa Filipiak została uniewinniona od zarzutów. Proces toczył się od lutego tego roku, odbyło się sześć rozpraw. Wyrok jest nieprawomocny. Po wyjściu z sali sądowej oskarżyciele powiedzieli, że czuli się jakby to oni byli oskarżeni, ale zastanawiają się, czy mają w apelacji jakąś szansę. Jedynie wzburzony Józef Mlost powiedział twardo. - Będę się odwoływał!

Radni w prywatnym akcie oskarżenia zarzucili burmistrz, że podczas przemówienia na uroczystości strażackiej w Kleczy Dolnej 24 września 2011 pomówiła ich, co poniżyło ich w oczach opinii publicznej oraz naraziło na utratę zaufania. Gdyby sąd przyznał im rację, to burmistrz mogła pójść do więzienia nawet na dwa lata.

O wyroku na krótko "Gazeta Krakowska" pisała w środę. Przypomnijmy. Burmistrz Ewa Filipiak zarzuciła kilku osobom, że nie doceniają pracy oraz poświęcenia strażaków i pielęgniarek, uważają ich za "osoby drugiego gatunku". Burmistrz mówiła wtedy również, że są oni "najbardziej agresywni", a także chcą zrobić "przewrót w Wadowicach", na czele którego stoi "nijaki Klinowski". Zarzucała też radnemu Andrzejowi Petkowi malowanie swastyk na plakatach wyborczych podczas kampanii do parlamentu w 1997 r.

- Mój ojciec był więźniem obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, więc przypisywanie mi malowania swastyk jest dla mnie tym bardziej bolesne - mówi Andrzej Petek. Sąd jednak do swastyk nie odniósł się w uzasadnieniu. Ustalił natomiast, że dzień przed wystąpieniem Ewy Filipiak w Kleczy Inicjatywa Wolne Wadowice zorganizowała w Wadowicach pikietę przeciwko burmistrz.

Podczas demonstracji rozdawane były ulotki, w których informowano, że na czele papieskiego miasta stoi operator koparki, strażak ochotnik i pielęgniarka. Słowa burmistrz, wg sądu, były odpowiedzią na pikietę opozycji. W uzasadnieniu Agnieszka Suder-Szlósarczyk podkreśliła, że nie można uznać za zniesławienie wypowiedzi burmistrz dotyczącej zamiaru "dokonania przewrotu", ponieważ każdy rozumie przez to właśnie, że radni opozycji chcą przejąć władzę w mieście. Sąd podkreślił również, że sformułowanie zarzutu pod adresem burmistrz było zbyt ogólnikowe.

Ponadto zauważył, że politycy są osobami publicznymi i nie mogą obrażać się na krytykę tym bardziej, jeśli mieści się ona w granicach przyjętych norm społecznych i zwyczajów.

- Był to fragment debaty politycznej, burmistrz działała w interesie społecznym, przedstawiała oponentów w Radzie Miejskiej Andrzeja Petka i Janinę Kamińską. Oskarżona nawiązywała do wydarzenia, które miało miejsce dzień wcześniej. Była tym wzburzona i podjęła głos w debacie, która została zapoczątkowana dzień wcześniej - mówiła w uzasadnieniu sędzia.

Według sądu ważne było również to, że postępowanie w sprawie Andrzeja Petka zostało umorzone a nie, że oskarżyciel został uniewinniony. W nawiązaniu do zarzutów wystosowanych przez Józefa Mlosta w stosunku do Ewy Filipiak sąd stwierdził, że wypowiedź oskarżonej w ogóle nie odnosiła się do niego.

Burmistrz Filipiak ani jej adwokat na ogłoszenie wyroku nie przyszli. Natomiast oskarżyciele, którzy teraz muszą zapłacić koszty postępowania, podkreślają, że tak uzasadnionego wyroku nie rozumieją.