Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Beskidzkie paluszki” z podoświęcimskiego Osieka jedzą nawet w RPA

Monika Pawłowska
Adam Klęczar, właściciel firmy Aksam w Osieku (pow. oświęcimski) mógłby, jak niejedna kobieta, leżeć i pachnieć. Mógł sprzedać swoją fabrykę paluszków w Polsce i na Słowacji za zaproponowana mu gigantyczną kwotę i wreszcie cieszyć się życiem, które dotąd upływa mu na ciężkiej pracy. Ale tego nie zrobił w trosce o pracowników i „zajadaczy” paluszków, chrupek, orzeszków i różnego rodzaju innych przekąsek. Jego wyroby chrupie cała Polska i Europa, a nawet Afryka i Australia.

Adam Klęczar wraz z żoną rozpoczęli działalność od małej gastronomii w niewielkim budynku, w pobliżu szkoły w Osieku. Sprzedawali tam gofry, frytki i zapiekanki. Nie mieli pieniędzy na start. Pomocny okazał się ojciec pana Adama i worek ziemniaków od babci.

Niewielki rodzinny biznes kwitł, tylko dzięki ciężkiej pracy. Nie tylko w dzień ale i w nocy. Z czasem trzeba było zatrudnić więcej osób niż 4-osobową rodzinę. I pomyśleć o większej powierzchni do produkcji paluszków, bo na nie zdecydował się dzisiejszy potentat. Marka Beskidzkie powstała w 1993 roku i po dzień dzisiejszy jest marką w pełni polską i rodzinną.

- Metodą prób i błędów robiliśmy ciasto i na starej maszynie wypiekaliśmy paluszki

- wspomina Adam Klęczar, właściciel firmy. - Ta receptura jest używana po dzień dzisiejszy - dodaje.

Oczywiście to temat owiany tajemnicą. Możemy zobaczyć, jak wygląda wyrób flagowych produktów, ale przepisu nigdy nie poznamy.

Zobaczcie zdjęcia z produkcji:

Dzień w dzień pod zakład podjeżdżają wielkie ciężarówki wypełnione mąką. Ta trafia do podłużnych silosów. Olej rzepakowy do okrągłych.

- Taka jedna ciężarówka, to 24 tony mąki. Wystarczy na pół dnia produkcji. Jeden silos mieści 44 tony mąki - tłumaczy Adam Klęczar. - Miesięcznie produkujemy ponad tysiąc ton gotowego wyrobu: paluszków, precelków i innych smakołyków - dodaje.

Mieszalnik miesza ciasto 20 minut. Potem kolejna maszyna „wypluwa” cieniutkie ciasto, które pocięte wjeżdża do pieca.

- Jeden paluszek waży ok. 1 grama

- wyjaśnia Adam Klęczar. - Nowoczesna linia w godzinę robi ich 600 kg. Rocznie, to ok. 20 tys. ton. W przyszłym roku zamierzamy zwiększyć produkcję - zapowiada.

To nie tylko te najbardziej pożądane paluszki z solą, ale również z makiem, sezamem oraz cebulowo-serowe. Tuż obok produkowane są precelki. Odpowiednio przygotowane ciasto niczym, w maglu przepuszczane jest przez prasę z wybitym wzorem. Tu również produkowane są różnego rodzaju chrupki, prażynki, krakersy i miksy. W kwietniu ruszyła nowa linia przekąsek dla dzieci „Beskidzkie Misiaki” w skład której wchodzą: Misiaki Paluszki, Misiaki Krakersy oraz Misiaki Chrupki Kukurydziane. Jak wszystkie produkty, produkowane są na bazie najwyższej jakości produktach.

Wszystko trafia do pakowania i rusza w świat, w sumie do 24 krajów, nie tylko do polskich sklepów. Można je kupić w całej Europie, od Słowacji, przez Włochy, Węgry, Danię po Hiszpanię. Co ciekawe, Niemcy w „swoim” opakowaniu jedzą je, nie wiedząc, że zostały wyprodukowane w Polsce, właśnie w podoświęcimskim Osieku. „Beskidzkie paluszki” są również w Stanach Zjednoczonych, Australii, Skandynawii, Jordanii i Republice Południowej Afryki.

FLESZ - Droższa żywność i paliwo znów uderzą po kieszeniach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: „Beskidzkie paluszki” z podoświęcimskiego Osieka jedzą nawet w RPA - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto