– Nie chcę wracać do przeszłości, ale w pierwszym meczu maniowianom wychodziło dosłownie wszystko _– rozpoczyna _Krzysztof Wądrzyk, trener andrychowian. – Mieliśmy swoje sytuacje, a rywale, co wyszli z kontrą, to nas trafili. Nawet po kontaktowym golu Knapika, jak mieliśmy swoje okazje, nie udało nam się ich zamienić na bramki, a jeden wypad gości wówczas ostatecznie nas pogrążył. Tym razem rywale nie mieli zbyt wiele do powiedzenia. O ich słabości niech świadczy fakt, że nie potrafili wykorzystać karnego, przy naszym jednobramkowym prowadzeniu. Dla mnie był to kluczowy moment spotkania. Gdyby gospodarzom udało się trafić, trudno byłoby przewidzieć rozwój wypadków na boisku.
Zdaniem andrychowskiego szkoleniowca, wynik w pełni oddaje to, co działo się na boisku. – Cieszę się także z tego, że zagraliśmy lepiej niż wcześniej w Bochni _– uważa trener Wądrzyk. – _Pocieszające dla mnie jest to, że w drugim meczu nie straciliśmy bramki, choć w Bochni także nie udało nam się jej zdobyć. Jednak w górach chłopcy pokazali wiele płynnych akcji, prowadzonych skrzydłami.
Andrychowianie dobrze weszli w rundę wiosenną, a u jej progu przychodzi im aż trzy mecze rozegrać na obcych boiskach. Przed nimi kolejny wyjazd, tym razem do Muszyny, na mecz przeciwko wiceliderującemu Popradowi.
– Na pewno po przekonującej zdobyczy w konfrontacji przeciwko Lubaniowi mój zespół czuje się mocniejszy – zwraca uwagę Krzysztof Wądrzyk. –To jest kapitał, którego nie możemy zmarnować. Spróbujemy powalczyć o kolejną zdobycz. Jaką? Czas pokaże.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?