Banica koła Krzywej wszystkim kojarzy się z pomnikiem poległych lotników oraz gospodarstwem agroturystycznym państwa Nowaków, kiedyś schroniskiem studenckim.
Spało się w nim na podłodze, nie było wody, ale miało swój klimat - każdego, kto zawitał do schroniska uderzał zapach ksylamitu, którym zaimpregnowane było drewno. Kto był to wie, że śmierdziało tam niesamowicie. Od tamtej pory wiele się zmieniło. W 1996 roku schronisko kupili Tomasz i Jolanta Nowakowie.
– Marzyliśmy o takim miejscu gdzie będzie i praca i zarazem nasz dom. Nadarzyła się okazja bo gmina wystawiła schronisko na sprzedaż – mówi Tomasz Nowak. Postanowili wyremontować dom, zmieniając status schroniska na gospodarstwo agroturystyczne. Ich szczęście nie trwało długo.
Po roku ciężkiej pracy, wszystko spaliło się doszczętnie. Została tylko jedna ściana i fundamenty. Nie poddali się zaczęli wszystko od nowa. W 2002 roku oficjalnie ruszyło gospodarstwo agroturystyczne o nazwie Gościniec.
– Pomogli przyjaciele oraz cieśla Mirek Rotko. Nie mógł spać po nocach od myślenia jak to wszystko ogarnąć, bo była to jego pierwsza w życiu budowa – wspomina Tomasz Nowak.
Gospodarstwo prowadzą wspólnie z synem Jędrzejem, a do pomocy są jeszcze... cztery koty, trzy psy, dwa hucuły i ponad 30 kóz.
– Kozy to królestwo syna. Jego pasja. Dzięki nim mamy mleko i sery dla gości – mówi Jolanta Nowak
Każdego z gości wita kot Kłopot, czarny z puszystym ogonem. Łasi się do wszystkich przybyszy. Gospodarze zbierają różne oryginalne starocie, na przykład stare radia. Niektóre działają i są prawie w każdym z pokoi gościnnych. Jest też kolekcja mandolin, są wystrugane narty, na których jeździła mama gospodarza, centrala telefoniczna, maszyny do szycia, stare szafy, walizki, pojemniki na kapelusze, naczynia kuchenne a nawet oświetlenie dorożki. Nowakowie gościli turystów z Chin, Arabii Saudyjskiej, Japonii.
– Serwujemy tradycyjną kuchnię małopolską z swojskim chlebem, własnymi warzywami, ziołami, owocami lasu, przetworami i oczywiście kozim mlekiem, serami czy nawet koźliną – mówi gospodyni.
Pani Jolanta piecze chleb, przygotowuje przetwory na zimę, a w każdej potrawie jest wyjątkowy smak tego miejsca. Do gospodarstwa zaglądają też niecodzienni goście. Przed rokiem, na wielkanocne śniadanie u Nowaków zjawił się niedźwiedź.
– Był kilkadziesiąt metrów od domu w pobliżu uli pod lasem – opowiada Tomasz Nowak.
Stałymi gośćmi są sarny, jelenie czy zające. Były też lisy, ale po tym jak wybrały wszystkie kury w gospodarstwie, a Nowakowie zrezygnowali z ich chowu, nie przychodzą. Nie mają po co.
Gościniec stanowi także bazę ratunkową dla wszystkich turystów i nie tylko w tym rejonie. Tomasz Nowak od 38 lat jest ratownikiem GOPR. Ma quada oraz skuter śnieżny.
– W zimie często jest to jedyny środek lokomocji, a chętnych, którzy wybierają się na wędrówkę nawet przy kiepskiej pogodzie, nie brakuje o każdej porze roku – mówi.
Życie w Gościńcu jest zupełnie inne. Nie jest łatwo, ale kochają to miejsce.
- Najbardziej lubimy usiąść przy kawie lub herbacie przed wejściem. O każdej porze roku jest tutaj pięknie – podkreśla Jolanta Nowak.
Seria pożarów Premier reaguje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?