Imprezowicze z Andrychowa wzorowali się na popularnym wśród młodzieży filmie "Projekt X" - niewybrednej komedii, w której opowieść o perypetiach kilku nastolatków przeplatana jest szalonym pijaństwem i seksem. - Panie, "trupki" leżały od posesji do torów kolejowych, na całej długości ulicy - relacjonuje dziennikarzowi jeden z mieszkańców ulicy Leśnej.
Zbulwersowani są także inni mieszkańcy tej i ulic obok, ale nazwisk wolą nie ujawniać. - W latach 70. widziałem jak tłum zlinczował żołnierza podczas ataku na komitet partii w Szczecinie. Tu mogło być tak samo. To był dziki tłum - mówi ze zgrozą starszy mężczyzna, dodając, że już wcześniej były skargi na imprezowiczów z domu, w okolicy zwanego gargamelem, gdzie zwołano party. - Kiedyś pijani ludzie biegali po dachu i wydzierali się. Nie raz tu była głośna muzyka - potwierdza inny.
O organizatorze imprezy krążą legendy. Jedni twierdzą, że to młody człowiek, który wygrał w totka, a inni, że to emeryt, który w gargamelu przebywa tylko czasami. Na co dzień wejście na podwórko domu, gdzie odbyła się impreza, jest zamknięte kłódką. Na stałe nikt tam nie mieszka. Posesja została już wysprzątana. Tylko w jednym miejscu piętrzy się jeszcze sterta butelek i puszek po piwie. - Młodzież musi się się zabawić - mówi Tadeusz Białko, radny PiS z Andrychowa, wieceprezes Stowarzyszenia Anonimowych Alkoholików "Światło Nadzieja", ale nie ma wątpliwości, że nie tak i że ta impreza została źle zorganizowana.
To delikatne sformułowanie. Sąsiedzi zaniepokojeni rozrastającym się z minuty na minutę olbrzymim party na wolnym powietrzu wezwali policję i straż miejską. A impreza dalej się rozrastała. Na Leśną szły kolejne tłumy nastolatków, bawiono się tutaj do białego rana. - Na miejsce skierowaliśmy pięć radiowozów policji - przyznaje Jerzy Paś, komendant policji w Andrychowie.
Teraz policjanci sprawdzają zgłoszenia od mieszkańców o zakłócaniu ciszy nocnej i szukają imprezowiczów, by ustalić tych najgłośniejszych. - Skierujemy do sądu kilkanaście wniosków o ukaranie grzywną tych, którzy ciszę nocną zakłócili - mówi Elżbieta Goleniowska-Warchał, rzecznik policji w Wadowicach.
Mieszkańcy okolicy są oburzeni postępowaniem służb mundurowych. Według nich służby powinny interweniować już po godzinie 22, bo o tej godzinie każdy chce iść spać. - A ci stali i patrzyli się. Teraz szukają tych ludzi, gdy mieli ich jak na tacy - mówią. Straż miejska twierdzi, że nie mogła interweniować, gdy impreza ogranicza się do prywatnego terenu, bo byłoby to naruszenie miru domowego.
- To prawda, że ludzie byli pijani, ale monitorowaliśmy imprezę. Wszystko było cały czas pod kontrolą - mówi Jan Kajdas, szef straży miejskiej w Andrychowie.
Krzysztof Tomiak radny z PO, przewodniczący Komisji Porządku Publicznego Gospodarki i Ochrony Środowiska Rady Miejskiej w Andrycho-wie, do którego między innymi poskarżyli się poszkodowani, jest po ich stronie. - Jeżeli były skargi ze strony mieszkańców, to uważam, że policja powinna interweniować z urzędu.
A na Facebooku wrze. - Zrobimy następną większą imprezę - zapowiada jeden z organizatorów party.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?