Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

4. liga. W Beskidzie Andrychów mierzą siły na zamiary

Jerzy Zaborski
Jerzy Zaborski
Tomasz Moskała jest jednym z liderów Beskidu Andrychów z ekstraklasowym bagażem doświadczeń
Tomasz Moskała jest jednym z liderów Beskidu Andrychów z ekstraklasowym bagażem doświadczeń Fot. Jerzy Zaborski
Beskid Andrychów w premierze nowego sezonu IV ligi piłkarskiej w Małopolsce (grupa zachód) pokonał na własnym boisku w derbach zachodnich rubieży województwa LKS Jawiszowice 3:1. Ten wynik sprawił, że konkurencja upatruje w andrychowianach jednego z faworytów rozgrywek.

Bardziej powściągliwy w wygłaszaniu opinii jest trener Maciej Mrowiec, który ma świadomość, że nie tylko konkurencja, ale także i kibice, patrzą przez pryzmat ubiegłorocznych rozgrywek, kiedy andrychowianie długo zajmowali miejsce w ścisłej czołówce rozgrywek.

- Po dziewięciu miesiącach przerwy od ligowego grania spowodowanej pandemią koronawirusa, trudno ocenić siły rywali – tłumaczy andrychowski szkoleniowiec. - Jest kilka drużyn, które wzmocniły swoje szeregi, głównie młodzieżą z markowych krakowskich klubów. To dlatego, że w swoim środowisku nie znaleźli uznania albo kadry były zbyt szerokie, więc zawodnicy woleli iść do innych klubów, żeby móc grać, a nie siedzieć u siebie na ławce.

W Beskidzie postawili na swoich

Tymczasem w Beskidzie postawili na swoich zawodników albo z najbliższych okolic. W gronie nowych nabytków są też zawodnicy, którzy występowali w andrychowskim klubie w czasach jego świetności w grupie małopolsko-świętokrzyskiej trzeciej ligi.

Do takich graczy bez wątpienia należy 31-letni Tomasz Kaczmarczyk. W premierze sezonu nie mógł jeszcze wystąpić, bo leczy kontuzję. Przez ostatnie cztery sezonu był związany z Czańcem. Z kolei po ośmiu latach do Andrychowa wraca 33-letni Kamil Karcz. W przeszłości był związany z Cracovią, ale po odejściu z Beskidu, w 2010 roku, występował nie tylko w Czańcu, ale i BKS Bielsko-Biała, a więc markowych śląskich klubach.

Na liście nabytków jest Kacper Zaremba. Ten 19-latek rodem z Andrychowa dysponuje już sporym doświadczeniem w seniorskiej piłce.

- Był w szkółce piłkarskiej Podbeskidzia Bielsko-Biała, gdzie w poprzednim sezonie występował w drugiej drużynie tego klubu, walcząc na boiskach czwartej ligi śląskiej – wspomina trener Mrowiec. - Do nas trafił na zasadzie wypożyczania z bielskiego klubu.

Jego konkurentem w bramce będzie także nowy zawodnik, o rok starzy Tomasz Kupczak, ale pozyskany z Łękawicy, czwartoligowego śląskiego beniaminka. Wcześniej związany był z Góralem Żywiec, czy Landkiem. - To młodszy brat Mateusza Kupczaka z Warty Poznań, ekstraklasowego beniaminka – zwraca uwagę Maciej Mrowiec.

Do grona nowych zawodników należy zaliczyć 19-letniego Michała Gronia (Rekord Bielsko-Biała) i o dwa lata starszego Wiktora Kołodzieja z Kalwarianki.

Po stronie strat w Beskidzie zapisano bramkarza Arkadiusza Czaplaka, który poszukał sobie klubu bliżej rodzinnego Sosnowca, bo dojazdy do Andrychowa były dla niego uciążliwe. Nie ma też obrońcy Tomasza Sanoka (Tarnovia Tarnów), a pomocnik Patryk Mendela powrócił do rodzinnej Trzebini.

Mieszanka młodości z rutyną

W Andrychowie cieszą się z tego, że młodzi zawodnicy mogą się uczyć piłkarskiego rzemiosła u boku doświadczonych kolegów. Tomasz Moskała ma za sobą występy na ekstraklasowych boiskach. Doświadczony Mariusz Sobala należy do wyróżniających się postaci na czwartoligowych boiskach. To właśnie on w premierze przeciwko Jawiszowicom, zagrywał ostre piłki w pole karne, wobec których bramkarz rywali bał się interweniować, a kolegom łatwiej było strzelić gola. Wymieniając doświadczonych graczy nie sposób pominąć Kamila Karcza i Tomasza Kaczmarczyka.

- Na pewno mamy swoje atuty, ale też futbol potrafi na boisku uczyć pokory, więc z szacunkiem podchodzimy do każdego kolejnego spotkania – podkreśla trener Mrowiec, który – jeśli czymś się martwi, to tym, że kadra liczy 18 zawodników łącznie z juniorami włączonymi do pierwszego zespołu, a ci muszą także wypełnić swoje obowiązki w rozgrywkach młodzieżowych.

- To dlatego ważny jest początek sezonu, żeby wtedy zbierać kapitał początkowy – tłumaczy trener Beskidu. - Pamiętamy, że w poprzednim sezonie też dobrze zaczęliśmy, zajmując miejsce w czubie tabeli, ale potem, kiedy w drużynie skumulowały się kontuzje i przyszło zmęczenie po meczu z okazji jubileuszu 100-lecia klubu, zaczęliśmy spadać w tabeli. Teraz po pierwszej rundzie rozgrywanej według zasady „każdy z każdym” trzeba być w górnej połówce stawki, bo po podziale ligi miejsce „nad kreską” gwarantuje utrzymanie w gronie czwartoligowców. Pozostali będą walczyć o byt.

Beskid na początek z Krakusami

Beskid Andrychów jest bodaj jedyną ekipą zachodniej Małopolski, która na początku sezonu potyka się głównie z ekipami spod Krakowa, a inne ekipy naszego regionu „wycinają” się między sobą. Andrychowianie po wygranej nad Jawiszowicami zagrają w Węgrzcach Wielkich, a potem podejmą Sokoła Kocmyrzów, który latem pozyskał aż jedenastu zawodników. Potem jadą do Chełmka, podejmą rezerwę Garbarni Kraków, wyjeżdżają do Proszowic oraz podejmą drugą drużynę Puszczy Niepołomice.

- Terminarz jest jaki jest. Nie ma łatwych drużyn. Mecze przeciwko lokalnym sąsiadom, jak choćby Unii Oświęcim, mobilizują nie tylko zawodników, ale także kibiców. Przy okazji wspierają klubowe budżety. Niestety, w pierwszej rundzie przyjdzie nam zagrać w Oświęcimiu, a jak w drugiej rundzie nie zagramy w tej samej grupie, to już się wiosną nie spotkamy – tym samym andrychowski szkoleniowiec dotyka niedoskonałości tegorocznego terminarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto