Być może kibice żyją w przekonaniu, że rezerwa Soły pójdzie za ciosem i będzie się liczyć w walce o kolejny awans. Nic podobnego. W klubie z ulicy Przecznej nie ma już dwóch odrębnie funkcjonujących drużyn, czyli trzecioligowej „jedynki” i rezerw. Jest jedna szeroka kadra, która musi walczyć na dwóch szczeblach.
Do rezerw na stałe przypisanych jest ośmiu zawodników, więc na co dzień trenują z juniorami występującymi w lidze wojewódzkiej. - W założeniach działaczy rezerwa ma służyć ogrywaniu młodych zawodników, dlatego skład na mecz w klasie okręgowej poznaję dopiero po potyczce trzecioligowców. Chodzi nie tylko młodych zawodników, którzy skończyli wiek juniora i w „jedynce” są rezerwowymi młodzieżowcami, ale także o seniorów, którzy mają rezerwy czasowe _– wyjawia Tomasz Borowczyk, trener drugiej drużyny Soły. - Zadanie będziemy mieli o tyle utrudnione, bo przecież rezerwa nigdy razem nie będzie trenować, więc chłopcy „docierają” się na boisku._
Mimo to, Soła II zagrała dobre zawody. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego na początku chłopcy byli dziwnie spięci, co kosztowało na utratę dwóch bramek. Mówiłem im, że przecież w przeszłości grali już podobne „elektryczne” spotkania – podkreśla Borowczyk. - Rywale wykorzystali nasze proste błędy, a po odejściach Majcherka i Mycyka nie mam nominalnych stoperów. Na środku obrony szukam zatem nowych rozwiązań. W dodatku w pierwszym meczu sprawy osobiste wykluczyły z gry Patryka Gąsiorka.
Trener Borowczyk przyznaje, że to jego podopieczni częściej byli w posiadaniu piłki. Gdyby przy wyniku 1:2 szansę doprowadzenia do remisu wykorzystał Brańka, gospodarze zdobyliby przynajmniej punkt.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?