Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nikt w rodzinie nie ma stałej pracy i zasiłków. W nadmiarze posiadają w wodzie bakterię coli

Redakcja
Czesław Kowalczyk i Natalia Pinkowska nabierają wodę z zarażonej bakteriami studni. Taką wodę piją już kilka lat. Używają jej też do prania i podlewania ogródka warzywnego, z którego mają plony. Na zdj.nr 1 Małgorzata Pinkowska.
Czesław Kowalczyk i Natalia Pinkowska nabierają wodę z zarażonej bakteriami studni. Taką wodę piją już kilka lat. Używają jej też do prania i podlewania ogródka warzywnego, z którego mają plony. Na zdj.nr 1 Małgorzata Pinkowska. Robert Szkutnik
Żyjąca w ubóstwie wieloosobowa rodzina z Przytkowic w gminie Kalwaria Zebrzydowska pije wodę z bakterią coli. Bakteria jest w ich studni. Sęk w tym, że nie mają pieniędzy aby studnię oczyścić. Podłączenie do wodociągu jest jeszcze droższe.Podtruci bakterią ludzie mają nadzieję, że ktoś im jednak pomoże.

Klepiąca biedę siedmiosobowa rodzina Pinkowskich mieszka na granicy dwóch sołectw: Leńcz i Przytkowic w gminie Kalwaria Zebrzydowska. Jak twierdzą Pinkowscy, to jest ich przyczyna nieszczęść.
- W Leńczach jest wszystko: drogi, wodociąg. Sprowadzają się tam przyjezdni, domy budują, a do nas płyną od nich wody opadowe i to, co zostanie wypłukane na polach czy w obejściach. Pewnie tak się ta bakteria do nas, do studni dostała - opowiada Małgorzata Pinkowska.
Bakterii jest dużo
Taką bakterię normalnie ma każdy człowiek, bo ona wchodzi w skład flory bakteryjnej jelita grubego. Jednak jej spożycie jest bardzo groźne i może się skończyć ciężkim zatruciem. Pinkowska ma groźną bakterię w wodzie ze studni.
- Po jej wypiciu nie można zasnąć. Cały czas coś mnie boli, a leczyć się nie mam za co, bo jestem bezrobotny. Nikt nie chce mi dać roboty. Patrz pan, jakie mam palce powykręcane - pokazuje 61-letni brat pani Małgorzaty, Czesław Kowalczyk.
Można powiedzieć, że przez lata do tej bakterii rodzina przywykła. Tylko, że teraz córka Natalia jest w ciąży
i lekarz powiedział, że w powodu bakterii ma bardzo złe wyniki. Przestraszyli się.
- Cieszyliśmy się na to dziecko, a teraz to nie wiadomo, jak będzie. Czy urodzi się zdrowe? - mówi Małgorzata Pinkowska matka 22-letniej Natalii. - My tu wszyscy biedujemy. Jak mnie opieka na trzy miesiące ubezpieczyła, to kupiłam leków na zapas. Chcemy studnię czyścić, ale nie mamy za co - mówi.
O tym, że bakteria coli w studni może być, mówiono im wcześniej, a teraz wiedzą to napewno z pisma Miejskiego Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Kalwarii Zebrzydowskiej, który w maju pobrał ze studni próbki wody i przeprowadził jej analizę. Jak wynika z pisma, w wodzie na pewno jest bakteria coli.

Dobra wola gminy
Studnię, która stoi na prywatnym gruncie, powinien oczyścić każdy we własnym zakresie.
Tu jednak z powodu permanentnej biedy o czyszczeniu studni nie ma nawet co marzyć.
- Od czasu do czasu opieka społeczna coś nam da, ale nie na studnię. Potrzeba 600 zł na czyszczenie i 100 zł albo więcej za dojazd firmy. Tyle nie mamy - żali się Kowalczyk.
W gospodarstwie była komisja z gminy: burmistrz, radni i przedstawiciel wodociągów. Jednak, jak mówią urzędnicy, to Pinkowscy mieli znaleźć firmę do oczyszczania.
- Gmina załatwiła im wypompowanie wody przez ochotniczą straż pożarną i czeka na ich ruch - mówi Stanisław Kosek, kierownik referatu inwestycji i drogownictwa w Urzędzie Miasta. Ci firmę znaleźli, ale nie mają pieniędzy na jej wynajęcie i koło się zamyka.
Można by było podłączyć gospodarstwo Pinkowskich do wodociągów, ale ci przecież nie mają na to pieniędzy. Zresztą są inne przeszkody. Najbliżej byłoby poprowadzić przyłącze od strony Leńcz, ale sąsiedzi nie zgodzili się na to, by rura przeszła po ich gruncie. Z kolei od strony Przytkowic trzeba kopać 159 m.
- Trzeba zapłacić 80 zł za metr bieżący rury, to daje ponad 12 tys. zł. Kto za to zapłaci? - mówi Stanisław Kosek.
Wyjaśnia, że gmina nie może prowadzić takich inwestycji na gruncie prywatnym. Decyzję musieliby podjąć radni. Gmina mogłaby pieniądze przekazać tej rodzinie prawdopodobnie przez MOPS. Na razie prawnicy na zlecenie gminy sprawdzają to.
Zresztą są wakacje, radni wypoczywają, burmistrz wziął urlop i poszedł na pielgrzymkę. Pośpiechu nie ma, bo jak tłumaczą w gminie, woda przecież nadaje się do użycia gospodarczego, tylko nie do spożycia.
- To co ma mamy robić? - pytają Pinkowscy. Nikt w rodzinie nie ma pracy. - Synowie dorobią coś dorywczo, ale to idzie na jedzenie. Byłam z córką w różnych firmach prosić o pomoc, ale nie udało nam się nikogo ubłagać. My jesteśmy dziećmi innego Boga. Wszyscy o nas zapomnieli - mówi Małgorzata i płacze.
Natalia lada dzień ma rodzić. Boi się, że nawet jak dziecko urodzi się zdrowe to i tak zaraz zarazi się bakterią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wadowice.naszemiasto.pl Nasze Miasto